sobota, 27 lipca 2013

6

Czytasz=komentujesz



Harry
-zrob to, tylko szybko,inaczej ją stracimy-powiedzial do mnie Niall, dlaczego ja musialem to zrobic? Przeciez to Liam ja tak cholernie poturbował a teraz my musimy opiekowac sie ta biedną dziewczyną.
Lezala juz tak 4 dni, goraczka nie ustepowala, leki nie działały,oczy miala zamkniete, w sumie to nie mogla miec otwartych bo byly cholernie spuchniete. Majaczyła do nas, ale jedna rzecz nie dawała nam spokoju. Dlaczego do cholery ona mowila imie Liam. On tak ją zranił, prawie zabił a ona wymawiała jego cholerne imie. Co do Liama to siedział nadal w piwnicy ale postanowilismy tego dnia go uwolnic. Juz dostał nauczke , w dodatku odchodził od zmysłów. Poszedłem do jego domu i zszedłem do piwnicy.
-co z nią? -zapytał
-bez zmian-odpowiedzialem
-zaprowadz mnie do niej, błagam-wyjęczał drapiąc sie nerwowo po głowie
-dobrze,chodzmy-otworzyłem krate za ktora siedział
-dziekuje Ci Harry ,dalej pójde sam, chce pobyc z nia sam-powiedział,skoro tego chcial to nie moglismy go zatrzymywać


Liam
Wszedłem do sypialni, leżalła tam Megan, taka blada i cala sina pod oczami. Łzy zaczely splywac po moich policzkach jedna za druga. Bylem sam wiec moglem pozwolic sobie na płacz. Nikt mnie nie widział. Podszedłem blizej i usiadlem na łóżku. Odgarnąlem wlosy z jej policzkow i pochylilem sie nad nia by pocalowac jej cudowne pelne usta.
-Liam,Liam-wymamrotała
-jestem tu,cichutko -powiedzialem,ale gdy po raz kolejny i kolejny powiedziala moje imie zdalem sobie sprawe z tego ze ona majaczy. Byłą cała rozpalona . Postanowilem dłużej nie czekac i  zrobiłem to co do mnie należalo... Mialem nadzieje ze mi sie udało. Niestety na efekty bedziemy musieli poczekac jakies 3 godziny. Wyszedłem z okoju zostawiając śpiącą Meg
-i co ? podoba Ci sie twoje dzieło -powiedział Niall krocząc w moja stronę
-uspokoj sie Niall-zatrzymał go Harry, jeszcze tego brakowało, kłotni i bijatyki z bratem
-jestes smieciem w moich oczach-wysyczał
-wiem, i bede żałował do konca zycia-spuscilem głowę
-hahaha, Ty ? Ty bedziesz żałował ? Moge się załozyc ze przy kolejnej okazji zrobisz to samo-powiedział
-ide na dół ,macie coś do żarcia?
-jasne,sprawdz w lodówce-powiedział Harry

3godz. później .....
Obudziłam się. W pokoju było jasno, ale zaraz , zaraz.... to nie był mój pokój , co sie stalo, gdzie ja jestem do cholery ? Poczułam dotyk kołdry na swoim ciele. Dlaczego jestem naga ? Co jest do kurwy nędzy ?! Wyszłam z łóżka , podeszlam do komody,otworzylam ją , znalazlam jakies meskie ubrania, wiec je zalozylam. Na komodzie staly zdjęcia jakiegoś chłopaka,którego wczesniej na oczy nie widziałam. Kilka pierdoł dalej było kolejne zdjecie, tym razem 3 chlopakow. Nie miałam pojecia kto to. Byłam jak zwykle odważna wiec postanowiłam wyjśc z pokoju. Dom był pieękny. Udalam sie dlugim korytarzem ,mialam nadzieje ze trafie do schodow. Tak tez sie stało. Zaczelam pospiesznym krokiem schodzic po schodach. Poczułam zapach jajecznicy na bekonie. Nie wiem co sie stalo ale konałam z głodu.
Szłam za zapachem po cichu dreptajac na palcach moich bosych stóp.
Weszłam do kuchni, stał tam chlopak, okolo 22 lat, wysoki, mial busz na głowie.Stał do mnie tyłem.
-jak się czujesz Meg-powiedział nie odwracając się
-znakomicie, czuje sie jakbym spała tydzien, moge wiedziec dlaczego tu jestem ? -zapytałam
-a nic nie pamietasz? -powiedzial i w tym moemencie odwrocil sie w moja strone. Zieleń jego oczu uderzyła prosto w mój umysł, pełne usta sprawiały ze nie potrafiłam oderwać od nich oczu-pamietasz czy nie? -przerwał mi nieznajomy
-nie,nic, kompletnie-odpowiedziałam. Stałąm w wejciu do kuchni,patrzac jak chlopak robi jajecznice na bekonie. Węch mnie nie zawiódł , miałam racje. poczułam że ktoś za mną stoi. Poczułam oddech na swoim karku.
-Megan-jego głos przeszył moje serce na wkroś, nagle wszystko sobie przypomnialam, uderzylo to we mnie niczym bomba. Drzewo,las,Liam,Ulica,kopanie po brzuchu,bicie z piesci po twarzy,polamane zebra, ból w okolicy brzucha, rozcieta warga i łuk brwiowy ,zapewne limo pod okiem.Wszystko sobie przypomniałam. Zaczełam się trząść jak galareta. Nie mogłam sie ruszyć. Nie chcialam by byl w poblizu bałam sie go. Nie wiedziałam co zrobic wiec pobiegam w ramiona nieznajomego ,który był w ciezkim szoku z powodu mojego zachowania. Teraz juz wiem kim był, to był Harry. Ten Harry co mnie uratował. Co kazał mu przestać. Byłam mu tak cholernie wdzieczna. Schowalam swoja glowe pod jego broda, nie chcialam patrzec temu tyranowi w oczy.
-juz spokojnie ksiezniczko-wyszeptał Harry
-błagam Cie, weź go ode mnie-zaczełam płakać-nie pozwól mu tu podejść,błam-zaczelam krzyczec, przybiegł Niall
-wyjdz stad Liam,słyszysz-krzyknal
-Megan , błagam Cie wybacz mi -powiedzial załamanym głosem, ale ja nadal nie chcialam na niego patrzec, balam sie go tak cholernie
-zabierzcie go ode mnie -krzyczalam
-wyjd stad Liam-powiedział Harry a po chwili slyszalam trzask drzwiami. Wyszedł ,nie skrzywdził mnie, nie teraz. Nie potrafie opisac tego jak sie czułam.Balam sie go panicznie. To jak mnie skrzywdził było dla mnie nie do opisania. Harry prowadził mnie do sypialni, po drodze postanowilam przejrzec sie w lustrze. Doznałam szoku, na mojej twarzy nie było żadnego śladu ani ryski od tego cholernego wieczoru.Hmm, dziwne.
-dlaczego nie mam siniakow i nic mnie nie boli ? -zapytalam
-nie ma prawa, Mama naszego kolegi pracuje w szpitalu, bylas leczona bardzo dobrymi antybiotykami -powiedzial Harry
-dziekuje Wam  ze sie mna zaopiekowaliscie, ale mysle ze czas wracac do domu
-jesli chcesz to szanuje twoje zdanie, mozesz jednak zostac ile chce-powiedzial
-nie, dziekuje, ale obiecuje ze na pewno was odwiedze, oczywiscie jesli Twój kolega mnie nie spotka na ulicy, wtedy zapewne bede martwa-wydukalam
-to mój kuzyn-powiedział Harry a mnie zamurowało
-wyrazy współczucia-powiedzialam
-jestes zabawna Megan-podszedl do mnie i założył kosmyk moich włosów za ucho,ehmmm, poczulam sie dziwnie. Poprawilam ten kosmyk a on oddalil sie na bezpieczna odleglosc.
-a Tych dwoch ? -powiedzialam wskazujac na zdjecie 3 chlopakow
-ja, Zayn i Louis, mieszkamy razem , obok mieszka Niall i Liam-zbladlam na ostatnie slowo0spokojnie, on
ci juz nic nie zrobi Meg,on strasznie żałuje tego co sie stało
-trudno ,to twoi kumple? -zmienilam temat wracajac do poprzedniego
-kuzyni, wszyscy jestesmy kuzynostwem tylko Liam i Niall są braćmi
-nie podobni -wzuszylam ramionami a lok się usmiechnal-bede szla, dziekuje za pomoc, bedziemy w kontakcie-cmoknelam go w policzek i wzielam jego telefon do reki by wpisac swoj nr.Wyszlam. Odrazu uderzyla mnie fala wiglotnego powietrza .Nie padalo ale bylo ponuro. Szybkim krokiem ruszylam na chodnik by nie ogladac domu Liama. Szlam myslac co bedzie jak dotre do domu. Pytania zadawane przez mojego brata na pewno nie beda komfortowe tak samo jak jego kazanie na temat mojego milczenia przez 4 dni. Do mojego mieszkania zostalo mi jakies 5 min drogi.Własnie miajalam piekarnie gdy uslyszalam znajomy glos powodujacy ciarki na moim ciele.Odwróciłam się ,nie było go za mna, czyli że...kurwa, jak on to robił?
-jesteś moja, zapamietaj-powiedzial ściskając mocno mój nadgarstek .strach mnie sparaliżował gdy stanal na przeciw mnie i spojrzałam w jego chłodny wzrok. Miał prawie czarne oczy- przyjade po Ciebie o 20,jutro,ubierz sie ładnie,prosze-powiedzial usmiechajac sie szyderczo-bedzie bardzo miło-szepnal mi do ucha przygryzajac je delikatnie.Psychol kurwa.!Zamknelam oczy by nie patrzec na twarz tego ooblech, a gdy je otworzyłam jego juz nie bylo. Cos mi tu nie gra.

1 komentarz: