sobota, 27 lipca 2013

5

Czytasz=komentuj
Chce wiedziec ile osob czyta :)


Jechaliśmy od jakiejś godziny , czułam ze jesteśmy kawal drogi od Londynu. Nie miałam pojęcia w jaki sposob moge sie uwolnic od tego psychopaty. On nie byl normalny. on byl totalnym bezmózgim kretynem, przystojnym ale mimo wszystko kretynem. Tak jak powiedzial do mnie ostatnie zdanie 'nie prowokuj mnie, nie teraz' tak milczal jak grob. Nie chcialam nawet na niego patrzec, nie mialam zwyczajnie na to ochoty. Wpadlam jak sliwka w kompot. Poznalam nieziemsko przystojnego faceta ,ktory okazal sie byc psychopatycznym tyranem. Świetnie. Witam w moim nędznym życiu ktore i tak juz dawno temu stracilo sens.Bylo mi obojetne czy bede zyc czy za chwile zatrzymamy sie i dostane w dlon lopate by kopac sobie cholerny grob. Nie mialam pojecia ktora bylo godzina bo balam sie wyciagac telefon ale podejrzewalam ze bylo jakos przed północą. Nagle zatrzymalismy sie. Moje serce prawie podskoczylo do gardła. Same pola, kurwa, zabije mnie. Ale zaraz zaraz, w oddali , jakies 15 m od samochodu polewej stronie dojrzalam domek, palilo sie w nim slabe swiatlo.
-czekaj tu i nie probuj uciekac, zamkne Cie od srodka-zrobil glupi usmiech i wyszedl z auta. Postanowilam odczekac az juz wejdzie do domu i zwyczajnie uciec. Chwile pozniej Liam zniknal z mojego pola widzenia i wszedl do domu. Akcje czas zaczac. Zaczelam szrpac za klamki, niestety na prozno, ani drgnely, rzeczywiscie zmknal mnie od srodka. Moze i  byl cwany i zamknal mnie od srodka ale najlepsze bylo to ze geniusz zapomnial zamknal 'szyberdachu' Ha ! Witaj wolnosci ! Szybkim skokiem znalazlam sie na dachu samochodu . Rozejrzalam sie, pusto. Moglam spierniczac w pole. Bieglam, bieglam bieglam, dyszalam, znowu bieglam. Nie mialam pojecia jak daleko juz jestem ale nie przestawalam biec. Wiedzialam ze prawdopodobnie juz dowiedzial sie ze mnie nie ma,bieglam dalej. Spojrzalam na swoj telefon i jedynie moglam stwierdzic ze jestem jakies 20 min drogi od auta Liama.
Zamarlam gdy poczulam wibracje w rece. Sms! 'mam nadzieje ze zdazylas daleko uciec bo biada Ci gdy Cie znajde' . Brawo Megan! Jestes geniuszem! Teraz na pewno jestes martwa. Bylam w czarnej dupie, doslownie. Wszedzie pola.Ciemność i zasrane żyto,owies czy tam pszenica siegajace ponad moja głowę. Postanowiłam że zwyczajnie bede szła spacerkiem , bo przeciez on i tak nie wie gdzie jestem.
Szlam juz tak od godziny , bylo po 1 w nocy, bylo mi zimno, alkohol we krwi wcale mi nie pomagal. Chcialam tylko do swojego lozka, ktore bylo cholernie daleko. Szlam  i szłam aż doszlam .......do ulicy. Postanowilam że będę szła ta ulicą az do cholernego poranka . Może ktos mnie znajdzie. Ogólnie przez czas w ktorym biegne nie zdawalam sobie sprawy z tego ze jest zimno , ciemno, ponuro i ze tak naprawde jestem cholernie przerazona . Z jednej strony straszy las a z drugiej pole. Albo zostane zgwalcona ,pobita i zamordowana w polu albo w lesie. Swietne zakonczenie mojego krotkiego zycia. Na horyzoncie pojawily sie swiatla, swietnie samochod. Do glowy mi nie przyszlo ze moglby to byc psychol wiec stanelam na srodku ulicy, machajac telefonem by przypadkiem nie zostac rozjechana.
Auto było coraz blizej i gdy zobaczylam co to za auto, spierdolilam w las. To był on, co teraz? Co miałam zrobić.Zaczelam wdrapywac sie na drzewo,fuck bylam jakies 6 m nad ziemia,zwinna jestem.
Uslyszalam jak gasnie silnik. O w morde, czy ja naprawde musze zawsze robic sobie klopoty?
-znajde Cie Megan, to nastopi za trzy ...-zaczal odliczac, co za psychol.Zaraz nastapi moja smierc. -dwa- nie ma opcji by znalazl mnie na tym drzewie, bylo jakies 10 m od ulicy i nie jedeyne, z racji ze to byl las bylo w nim od ciula drzew-jeden,witam Panno Megan-uslyszalam i poczulam szrpniecie.Po nie calej minucie moje stopy dotknely ziemii-a teraz sie z Toba polcze,powiedzial, na co ja poprostu prychnelam, jak zwykle moj niewyparzony jezyk nie mogl sie pochamowac
-policzyc sie sie mozesz z kolegami, wara mnie tknąć-powiedzialam
-co Ty sobie wyobrazasz, ze kim jestem ? -zapytal
-mysle ze jestes psychopatycznym dupkiem ktory probuje podwyzszyc swoje ego poprzez znecanie sie nad bezbronnymi ludzmi.Idz sie leczyc-powiedzialam i po chwili zostalam uderzona z impetem w twarz.Głowa mi sie przekrecila w bok. Poczulam krew w buzi-w dodatku damski bokser-powiedzialam i z cales sily uderzylam go w twarz-ani drgnal, zaczal sie smiac i energicznie pociagnal mnie za wlosy . W rezultacie moja glowa wygiela sie w tyl. Bylam twarda , nie plakalam , choc nie ukrywam mialam ochote poprostu beczec.
-od poczatku wiedzialem ze beda z toba problemy ale kazda suke da sie wytresować-ze kurwa co ? To co powiedzial dodalo mi sily i wyrwalam sie z jego uscisku na moich wlosach-jestes zadziorna, nawet nie wiesz jak mi sie to podba,ale deser na pozniej, teraz musisz dostac nauczke. Podszedl do mnie i kolejny raz uderzyl mnie w twarz, bylam pewna ze bede miala limo ,pochylilam glowe i dostalam z buta w brzuch, swietnie, pozniej upadlam i bylam okladana na ziemii. Czy on nie wiedzial ze swiata zasada jest to ze lezacego sie nie kopie.
-Liam , dosc-uslyszalam głos,nie znajomy głos
-nie wtracaj sie Harry -odpowiedzial-zasluzyla na kare
-ona zaraz umrze pacanie, chcesz miec takiego aniola na sumieniu ? Louis Zayn wezcie go, ja i Niall wezmiemy ta dziewczyne,o ile przezyla. Moje oczy wlepione byly w jeden punkt, na odchodne dostalam kop w glowe. Boże swięty za co ? Przecież ja mu nic nie zrobiłam , ja poprostu sie go bałam. Za to ze sie go balam mnie skatował . Nawet nie wiedzialam czy przezyje ten horror, krwawilam, mialam polamane zebra, zapewne peknieta sledzione, wstrząs mozgu ,przecieta warge i pekniety luk brwiowy. Te miejsca najbardziej mnie bolaly wiec zakladam ze dobrze oszacowalam swoj stan.
-nie moge na nia patrzec Harry -powiedzial jak zakladam Niall-wez ją , ja nie dam rady
-przestan sie mazac Niall-uslyszalam zblizajace sie do mnie kroki-shhh,jestes bezpieczna, prznajmniej na kolejne pare dni , zabiore Ci do siebie
-tez mi bezpieczna twoj dom jest obok naszego Harry -szepnal Niall
-zamknij sie ,idziemy do auta Liama-na dwa ostatnie slowa zadrzalam co moj zbawiciej widocznie wyczul -Liama tam nie ma ksiezniczko, spokojnie
-m...ój  .... brat-wydukalam , nie mialam jak mowic, nie mialam sily ani checi mowic
-slucham ? -powiedzial Niall
-napi..sz ze jes...tem u Je..ssi...cy,wy..mysl cos-wydukalam i jak sie domyslam zemdlalam


Harry
Mój kuzyn zawsze był niezrównoważony psychicznie ale nigdy nie zrobil czegos takiego. Wrocilisy do domu, mojego domu, Zayn i Louis mieli zajac sie Liamem i jak podejrzewam zrobili to. Postanowilem jednak sprawdzic. Zostawilem Megan z Niallem, ktory opatrywał jej rany i poszedlem do domu Paynea.
-gdzie on jest ? -zapytalem Lou
-w piwnicy, za krata-odpowiedział , poszedlem do piwnicy. Liam siedział z glowa schowana w rekach i kolysal sie jakby mial chorobe sieroca. Postanowilem nie ryzykowac i zostalem za dzielaca nas krata.
-czy ona .. ?-zapytal Liam
-zyje i jest  bezpiecza-powiedzialem. Liam uwolnil glowe spod swoich rąk i spojrzał na mnie.
-wiesz ze ja nie chciałęm, ona jest wyjatkowa, ja poprostu zrobilem to bo chcialem dac jej nauczke , nie wiedzialem ze strace kontrole nad soba -powiedzial
-wiem Liam,wiem-szepnalem-lepiej bedzie ja tu zostaniesz przez jakis czas. Napisalismy do jej brata ze jest u kolezanki, przetrzymamy ją do czasu az nie znikna rany
-dzieki stary
-nie masz prawa sie do niej zblizac Liam ,rozumiesz?
-jak to ?
-Zayn zadzwonil do Perrie ,nie wejdziesz do mojego domu-Liam momentalnie zbladł
-błagam Cie Harry ,nie rób mi tego -powiedzial a z jego oczu zaczely leciec lzy
-dobranoc Liam-powiedzialem i wyszedlem z piwnicy,do moich uszu trafialy tylko jeki i blagania mojego kuzyna by mogl ją zobaczyc, ale bylem nie ugiety.

Naill
Siedzialem przy dziewczynie, brazowe wlosy przyklejaly sie do jej spoconych od wysokiej goraczki policzkow. Moje 'serce' poprostu pękało gdy patrzyem na jej zmasakrowana twarz. Moj brat był potworem . Nie twierdze ze ja jestem od niego lepszy bo kazdy kazdemu równy ale ja nigdy nie skrzywdzilem kobiety.
Jak on mógł , ona wyglada tak niewinnie i słodko , że chwilami jej z calej 'duszy' współczuje ze to ona spotkala mojego brata ktory nie ma zadnych zahamowań. Slyszalem jego jeki w piwnicy, teraz ma nauczke. Chlopacy nie pozowla mu wyjsc za cholere, a tym bardziej zblizyc sie do tej zmasakrowanej dziewczyny. Robilem jej oklady bo wciaz gorączkowała, nie moglismy zawiezc jej na pogotowie bo Liama by przymkneli. Chociaz w sumie...Serio? Nie dali by rady. polegliby zarowno z nim jak i z kazdym z nas.
-jak ona sie ma? -powiedzial Harry wchodzac do pokoju
-fatalnie-powiedzialem-chyba nie mamy wyjscia Hazz-spojrzalem na niego a on skinal delikatnie glowa. Musielismy ją ratować.

1 komentarz: